Ostatni dzień kalendarzowego lata, piękna pogoda, wybrałam się na spacer z psem po krakowskich uliczkach. Na Skwerze Imienia Więźniów Obozu Zagłady przy Placu Teodora Axentowicza (dawniej Plac Kazimierza Wielkiego), na przeciwko pomnika Pamięci pomordowanych w hitlerowskich obozach koncentracyjnych i obozach zagłady, na ławeczce siedział starszy pan, który karmił gołębie. W tle piękna willa, w której znajduje się kaplica I Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów w Krakowie.
Nawiązałam ze staruszkiem rozmowę o Krakowie, o gołębiach, o pięknych willach, które mnie urzekły, m. in. przy ul. Wyspiańskiego. I nagle usłyszałam poezję!
***
O, kocham Kraków - bo nie od kamieni
przykrościm doznał - lecz od żywych ludzi,
nie zachwieje się we mnie duch ani zmieni,
ani się zapał we mnie nie ostudzi,
to bowiem z Wiary jest, co mi rumieni
różanym świtem myśl i co mnie budzi
Im częściej we mnie kamieniem rzucicie,
sami złożycie stos - stanę na szczycie.
Stanisław Wyspiański
***
zobacz też:
Krakowskie Gołębie
Choć nie wszyscy są wielkimi fanami gołębi, nie da się ukryć, że są bardzo Krakowskie!
OdpowiedzUsuń